Posty

Gadka szmatka

Obraz
Gdy nasyciłam się pierwszym obcowaniem z tą szmaciarską materią, gdy powstały dwie całkiem sporych rozmiarów kołdry/magmy rozlewające się nieregularnie puszyste twory z powtarzającymi się motywami twarzy okalanymi napisami - postanowiłam coś zmienić, spróbować jeszcze inaczej inaczej. Jakby mi było mało. Wróciłam myślami do tego, co powodowało mną, że w ogóle sięgnęłam   po taki materiał a nie inny. Tak więc ubranie z nadrukiem, czyli pewnego rodzaju przekazem. Właściwie nie pewnego rodzaju, a konkretnego rodzaju. Każda z tych rzeczy, każda z tych części garderoby bez względu na to czy są to koszulki z krótkim, czy długim rękawem, sukienki, podkoszulki, czy pidżamy posiadając nadruk, nadruk i napis lub sam napis - mówią o czymś – jeśli na zadrukowanej tkaninie z której uszyta jest bluzka widnieje ładna kobieta to jest to jakaś kobieta – musi być młoda, gładka zazwyczaj, ale jedna jest uśmiechnięta, wyuzdana, pewna siebie, inna zamyślona, nostalgiczna, romantyczna. Napisy, hasła, b

Przyodziewki

Obraz
Kiedy nazbierałam już sporo szmat i wcieliłam się w sporo ról, gdy naszyłam wiele drobnych elementów wypukłych z wyciętych wizerunków i napisów zaczęłam układać je jak puzzle.  Na podłodze, bo nie mam wypasionej pracowni z wielgachnym stołem. Dopasowywałam i przekładałam, jakbym układała nowy wzór tkaniny, jakbym była taką poronioną krawcową, co nie wie właściwie co ma z tego wszystkiego uszyć, ale wie, że będzie to coś wielkiego. Stwierdziłam, że muszę zacząć i po prostu zobaczę, co z tego wyjdzie jak będę sukcesywnie przyszywać do siebie poszczególne elementy. Jak skrawek do skrawka w patchworku, bo na początku nie umiałam sobie wyobrazić całości. Czy w ogóle może być tutaj o czymś takim mowa? No raczej mowy nie ma. Ruch odśrodkowy, okalający, ale szyjąc kaleczący palce, zwłaszcza palec środkowy ręki prawej, gdzie od ręcznego szycia i popychania igły mam wyżłobiony tunel. Po jakimś czasie miałam taką małą kołderkę o nieregularnym kształcie. Pomyślałam - becik dla dziecka, no i

Proces, eksces tak tyka...

Obraz
Początki pracy z tą dziwną tkaniną pozyskanych wizerunków i napisów z ubrań były dziwne. Wycinałam motywy i szyłam tunele, które wypychałam syntetycznym wypełnieniem.  Potem zaszywałam grubą, czarną muliną oczy, usta, zmniejszałam te rozpasane motywy do pokurczonych bryłek. Kiedyś rysowałam kurczące się ziemniaki, które gdy wyglądają już jak rodzynki wypuszczają czasem pędy. Tak tutaj podobnie, musiałam z tej niezgody, dla mnie brzydoty ubrań potocznie używanych i autentycznie znoszonych obkurczyć kształty by móc dalej wypuścić pędy ku czemuś nowemu. Nie wiedziałam jeszcze czy chcę z nich zrobić poduszeczki na szpilki, czy piłki do bejsbola, czy push up'y dla szkapy. Szyłam i przyglądałam się, fotografowałam i nawet zaczęłam rysować nawarstwiający się stos tych nowych brył. Jeden z większych rysunków, który powstał nazwałam „Soma”, jako coś związanego z ciałem, ale jak i fikcyjna używka w powieści – „Nowy wspaniały świat” A.Huxleya. Te motywy stały się dla mnie bowiem t