Szmaty

Szmateks, ciuchland, secondhand, odzież używana, odzież na wagę to sklepy w których bywam często. Szukam w nich ubrań dla siebie i ciekawych dla mnie materiałów do swojej sztuki. Przeglądam, czasem przymierzam, bawię się zabawkami. Kupuję jak mam za co. 
Pewnego razu natknęłam się na koszulkę damską z wielkim nadrukiem. Przedstawiała kuso rozebraną kobietę kucającą, na dole widniał napis – be cool, albo coś w ten deseń.
Nie mogłam w to uwierzyć – bo pani z jednej strony się uśmiechała, z drugiej przybrała dziwną pozę ni to seksi, ni to ‘sikać mi się chce’, no i ten napis. Nigdy nie przepadałam za ubraniami z tak zwanym przekazem, w swojej szafie nie umiałabym znaleźć ubrań z nadrukami i napisami. Oczywiście w okresie buntu miałam jakieś koszulki w stylu – patrzcie na mnie i gdzie to wszystko mam. Dokładnie tam – jak śpiewała Kaśka Nosowska. No, ale to lata temu było. Pewnie były też fascynacje muzyczne i pokazywanie światu jakiej muzyki słucham nosząc koszuline z podzespołem pod pachą.
Tak czy siak – owa koszulka tak mną wstrząsnęła, że mimo iż nie była tania, bo kosztowała z tego co pamiętam szesnaście złotych kupiłam ją.
W mieszkaniu przymierzyłam z niesmakiem, ale i pewnego rodzaju rozbawieniem, zaciekawieniem. Przeglądałam się w lustrze i zastanawiałam się, jak bym się w niej czuła wychodząc do ludzi, mówiąc potocznie. Jaki przekaz niesie taka koszulka, ten nadruk i napis. I nie miałam pojęcia.
Z jednej strony ładna kobieta, ale zupełnie inna niż ja, be cool – czy to oznacza, że tylko gdy będę kucać półnago i gdy będę fit ładna to będę fajna? Dysonans i niezgoda, ale tez strach.
Wyciągnęłam nożyczki i wycięłam panią i napis. Uszyłam takie z nich poduszeczki, wypchałam syntetyczną watą i zastanawiałam się co dalej. Potem zaszyłam jej oczy i uśmiech, coś nie mogłam uwierzyć, że jest taka zadowolona z siebie. No i zaczęłam kolekcjonować kolejne podobne znaleziska na ‘szmatach’.
Tak mówimy z przyjaciółkami na zakupy w szmateksie – ‘iść na szmaty’.
Swoją drogą jednym z bardziej urągających kobiecie wyzwisk i epitetów mizoginów i wątpliwej wartości koleżanek jest właśnie sformułowanie – ‘ty szmato’.
No więc zaczęłam chodzić na szmaty i szukać szmat z wizerunkami kobiet, dziewczyn, z napisami, hasłami, przekazami. Zaczęłam odkrywać cały konglomerat takich właśnie ubrań na których kobiety uśmiechają się, zalotnie kuszą, bywają smutne i towarzyszą im napisy w stylu – bycie normalną jest nudne, podążaj za swoimi marzeniami, to jest twój dzień, jesteś boska, seksi, mega i wiele wiele innych.
Cała plejada gwiazd przetoczyła się przez moje ręce i ciało, bo choć tej pierwszej koszulki nie sfotografowałam to kolejne już w miarę regularnie tak.
Ubierałam te ciuchy na siebie bez względu na rozmiar i fotografowałam się z ręki aparatem w telefonie. Można powiedzieć, że tak jak stałam, choć czasem leżałam, czasem płakałam, czasem się śmiałam.
Powstawał taki niecodziennik fotograficzny dokumentujący te ubrania, mnie, która próbowała grać z tymi wizerunkami w dwa ognie. Mizdrzyłam się nieporadnie, uśmiechałam się za bardzo, byłam smutna, zaspana, niepomalowana i pomalowana, znudzona i zmęczona, rześka i jędrna, oczywiście nigdy nie tak jak każe wizerunek na ciuchu no ale czasem to może nawet mi sie udawało byc równie fajną.
Nie mam pojęcia po co to robię, może to moja kolekcjonerska natura każe mi wszystko dokumentować, robić zbiory i przyglądać się temu wszystkiemu. Może potrzebne mi to było bezwiednie do tego, żeby się zaakceptować jaką jestem, coraz bardziej pomarszczoną, grubszą, zmęczoną. Nie wiem, ale praktykuję nadal.
Grzebię się w tych szmatach i próbuję odnaleźć w tym siebie. Taka pizdoletta Wenus PP w szmatach.
Arte povera mną poniewiera.

















































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































































Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Proces, eksces tak tyka...

Gadka szmatka